Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/56

Ta strona została przepisana.

Nie były jeszcze pewne siebie, a niedowierzając, chciały się sobie oddać, ale tak, by coś wzamian otrzymać. W obu tkwił djablik pychy, a Anetka w tem górowała. Ale również i odruch miłości był w niej silniejszy, to też się zdradziła. Ile razy dawała więcej, niżby chciała, stanowiło to klęskę, którą delektowała się Sylwja. Były jak dwu negocjatorów, którzy, pałając chęcią porozumienia, działają rozsądnie, roztropnie i postępują naprzód, badając każdy ruch...
Pojedynek był nierówny. Bardzo rychło Sylwja zdała sobie sprawę z dominującej w siostrze, a pokornej zarazem namiętności i wypróbowała ją zaraz, nieznacznie, wkładając miękką, kocią łapkę w jej serce. Anetka uczuła się pokonaną, a to ją zawstydziło i uradowało jednocześnie.
Na prośbę Sylwji pokazała jej cały pałac. Nie uczyniłaby tego sama, z obawy dotknięcia roztaczaniem przed siostrą całego dobrobytu, który atoli, ku jej wielkiemu zdumieniu, nie uczynił na Sylwji najmniejszego wrażenia. Czuła się jak u siebie, chodziła, wracała, dotykała wszystkiego z zupełną swobodą. Właściwie Anetkę dotknęła owa bezceremonjalność, a jednocześnie rozczuliło ją to bardziej jeszcze. Mijając łóżko siostry, Sylwja klapnęła po przyjacielsku małą poduszeczkę pod głowę, potem ciekawie obejrzała

44