Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/57

Ta strona została przepisana.

tualetę, rzuciła badawcze spojrzenie na flakony. przeszła z roztargnieniem przez bibljotekę, wydała okrzyk zachwytu na widok firanek, skrytykowała jeden fotel, wypróbowała drugi, wetknęła nos w uchyloną szafę, pomacała jedną suknię, a obszedłszy wszystko, wróciła do sypialni Anetki, siadła w małym foteliku przy łóżku i podjęła przerwaną rozmowę. Anetka zaproponowała herbatę, ale poprosiła o wino słodkie. Ssąc końcem warg biszkopt, spoglądała na wahającą się, a widocznie chcącą mówić Anetkę, jakby miała za moment krzyknąć:
— No, dalejże, jazda!
Wreszcie Anetka rozpędziła się i pod wpływem nagłego przymusu serdeczności zaproponowała siostrze, by z nią zamieszkała. Sylwja uśmiechnęła się, nie rzekła nic, połknęła kęs, zanurzyła, wsypała do malagi okruszyny ciastka, potem umoczyła w niej palec, uśmiechnęła się znowu grzecznie, dziękując spojrzeniem i pełnemi ustami, wreszcie potrząsnęła głową, jak ktoś co przemawia do dziecka, i rzekła:
— Droga moja...
Potem odmówiła wręcz.
Anetka nalegała, wysilała się, by ja doprowadzić do decyzji, wszystko daremnie. Teraz Sylwja nie chciała mówić, wykręcała się pół-

45