Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/73

Ta strona została przepisana.

Anetka uderzyła ją mocno po ustach.
— Przestań żartować! — powiedziała.
Sylwja pocałowała ją w dłoń i odparła:
— Przebacz, już nie będę!
Oparła policzek o ramię siostry i siedziała potulna, milcząca, zasłuchana i wpatrzona w profil twarzy siostry, wychylający się z pośród mroku, a skłoniony ku niej.
Anetka otwarła jej swe serce. Opowiadała zkolei jak w pełni szczęśliwą, choć samotną miała młodość, kreśliła owo zaranie życia namiętnej, ale nietkniętej miłością Diany, zadawalanej w każdem pożądaniu, posiadającej wszystko, której dni mijają cicho, i powoli, bowiem jutro ma dla niej tyle pewności, że niespieszno jej zrywać jaśminu, ale poprzestaje na rozkoszowaniu się jego zapachem.
Kreśliła cichy tok owych lat bez zdarzeń, przepojonych egoizmem i wezbranych marzeniami, opowiadała jak bliską była ojcu i jak wyłączną ją otaczał czułością. Wśród opowiadania spostrzegała ze zdumieniem, że poznaje lepiej samą siebie i w samej rzeczy, aż do tej chwili nie miała sposobności zanalizować swej przeszłości. Chwilami ogarniało ją nawet przerażenie i milkła, to znów nie znajdowała słów, lub też wpadała w zapał i kreśliła rzecz obrazowo. Sylwja nie rozu-

61