miała jej często, ale bawiło ją obserwowanie wyrazu twarzy, gestów ciała i tonu głosu.
Anetka przyznała się teraz do cierpienia z powodu odkrycia, iż ojciec zataił przed nią istnienie drugiej rodziny, i rozpaczy, gdy się dowiedziała o istnieniu siostry, rywalki. Wypowiedziała wszystko pod wpływem szczerości, a namiętność jej wezbrała przez przypomnienie tak, że wykrzyknęła:
— Nienawidziłam cię!
Zamilkła przerażona tonem swego głosu, a znacznie mniej wzruszona Sylwja, słuchająca z zaciekawieniem, uczuła na swej twarzy drganie dłoni siostry i pomyślała:
— Jakiż w niej płonie żar.
Anetka podjęła dalszy tok, tyle ją kosztujących zwierzeń, a Sylwja pomyślała:
— Śmieszna jest z tem opowiadaniem swojem.
Jednocześnie odczuła jednak szacunek dla tej dziwnej siostry, nie bez domieszki drwin, coprawda, ale serdeczny. Potarła przymilnie policzek o twarz Anetki.
Gdy doszła do punktu, gdzie urok nieznanej dotąd siostry owładnął nią mimo oporu, wzruszenie odjęło jej głos i umilkła z rezygnacją.
— Nie mogę już... — szepnęła.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/74
Ta strona została przepisana.
62