Ta strona została przepisana.
— Pani burzo, nie mam innego sposobu, jak poddać się. Porywaj mnie!
Anetka ją porwała, chwyciła za ramię silną dłonią, niby obcegami, i wyprowadziła. Wsiadły w taksometr. Gdy przybyły, Sylwja powiedziała:
— Teraz mogę ci wyznać, że umierałam z ochoty!
— Czemuż byłaś tak uparta? burknęła uszczęśliwiona Anetka.
Sylwja ujęła jej dłoń i palcem wskazującym uderzyła się po wypukłem czole.
— Tyle w niem złości... prawda? – spytała Anetka.
— Zupełnie podobne do twego! — odparła, pokazując w zwierciadle czoła dwu uparciuchów.
Uśmiechnęły się do siebie.
— Wiemy, skąd się to bierze! — dodała Sylwja.
74