cych miała przedziwny rozmach i ciosy jej piorunowały. Zachwycona Sylwja klaskała w ręce, patrząc na jej grę, była dumną z siostry i podziwiała ją tem bardziej, że sama się czuła niezdolną do naśladowania. Nie nadawała się do gier sportowych ta wiotka paryżanka i nie miały dla niej wielkiego uroku. Za dużo wymagały ruchu, uznała tedy, że przyjemniej i roztropniej zostać spektatorką, ale nie marnowała wcale czasu.
Otoczona małym dworem królowała tak, jakby nic innego nie robiła przez całe życie. Sprytna dziewczyna podpatrzyła światowe damy i umiała wybrać to, co było trafne i łatwe do naśladowania. Z miną obojętną, rozkosznie roztargniona, bacznie śledząc wszystko uchem i okiem, nie traciła niczego. Najlepszym jej modelem była sama Anetka, którą kopjowała w licznych szczegółach, ale nadawała tej kopji różne warjanty, w pewnych wypadkach przechodząc nawet do czegoś wprost przeciwnego, mianowicie tam, gdzie szło o zamarkowanie wyrafinowanej perwersji, co stanowiło jedną więcej atrakcję. Okazywała więcej jeszcze inteligencji w nieprzekraczaniu granic terytorjum, po którem stąpała pewną stopą. Tutaj brylowała wprost zachowaniem, postawą i tonem, była pełną dystynkcji, urozmaiconej cieniem ekstrawagancji. Anetka śmiała się mimo-
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/98
Ta strona została przepisana.
86