Ta strona została przepisana.
Uśmiechnęła się z politowaniem.
Nie powiedziała nic. Ale bystre oczy Sylwji wyczytały wszystko odrazu. Nie zadała pytania. Zaczęli mówić nerwowo o rzeczach postronnych, wyrzucali dużo słów z niezwykłym zapałem i niebawem zawrócili do domu. Ale Sylwja obserwowała oboje bacznie przez całą drogę.
Od tego dnia Anetka i Leopold nie znaleźli się nigdy sam na sam, bo zazdrośnica czuwała, a Anetka również unikała Leopolda. Bezwiednie przejawić musiała widocznie kiedyś pewien brak zaufania, gdyż Leopold uczuł się nagle dotkniętym i żywił do niej tajemną urazę.
130