i głęboko zstępować. Ale oko tam nie sięga, gdzie żyją, a umysł mężczyzny dręczy niepokój. Juljan nie przy
puszczał, by mógł być myśli tych autorem i tego nie wiedział, iż kobieta milczy często, dlatego, że ją mężczyzna źle rozumie. W pewne dni, ironiczne i trochę otępiałe milczenie Anetki dawało pole do interpretacji temu, którego kochała. Wiedziała, że kocha Anetkę pozorną, a nie pokochałby prawdziwej...
Zdawała się mówić:
— Ha, trudno... nie jestem dla ciebie jaką jestem, ale jaką mnie widzisz.
Trwało to jednak niedługo. Spostrzegła, że szczere wyjaśnienie kryje może niebezpieczeństwo (gdyż Juljan nie mógł jej zrozumieć) i polityczniej jest milczeć, a przemówiła, gdyż, o ileby milczała dla oszczędzenia mu niepotrzebnej troski, nie chciała go zostawiać w wątpliwościach. Jeśli niebezpiecznie było mówić... to tem bardziej nie chciała tego unikać. Im większe czuła ryzyko, tem silniejszy stawał się jej popęd do stawiania mu czoła. Serce jej biło mocno na myśl o tej próbie miłości. Jeśli się powiedzie, pokocha go bardziej jeszcze... jeśli zaś nie? Ach, cóż za przypuszczenie? Wszakże ją kocha! Niech się dzieje co chce!
Grała uczciwie. Ale mężczyźni wolą często, by kobieta szachrowała. Sylwja zawiadomiona o miłości Juljana i projekcie małżeństwa, palnęła Anetce kazanie i zabroniła jej zwierzeń szczerych. Oczywiście, coś nie coś powiedzieć mu trzeba, bo po ślubie dowie się wszystkiego, ale prawda winna być nieco przystosowana do okoliczności. Kocha ją ten chłopak, przeto będzie patrzył przez palce, niechże mu tedy nie otwiera przemocą oczu. Byłoby to głupstwo wierutne! Potem, po ślubie znajdzie czas na szczegóły. Radziła siostrze
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/141
Ta strona została przepisana.
137