Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/147

Ta strona została przepisana.

— Nie, drogi mój.
— Ale nie czujesz doń urazy.
— Czemużbym to miała czuć?
— Myślisz o nim?
— Myślę o tobie, Juljanie.
— Nie zapominasz o nim.
— Nie umiem zapominać niczego, co było dobre, nawet gdy minie. Nie wyrzucaj mi tego, bowiem jesteś mojem dobrem największem.
Juljan był dość uczciwy, by odczuć szczerość Anetki, a także jej szlachetność. Niespodziany ten fakt odkrył mu świat nowy i nową kobietę. Ale druga część jego natury podniosła bunt. Zraniony został jego instynkt samczy, a także przesądy katolickie i mieszczańskie. Myśl, że posiada Anetkę jako spadkobierca, zatruły mu nikczemne podejrzenia. Miast być pewniejszy kobiety, która mu wyjawiła szczerze wszystko, zaczął w nią wątpić, poznawszy, iż dawniej była słabą. Utracił wiarę w jej przyszłą wierność. Myślał o tym człowieku, który ją posiadł i z którym miała dziecko, i bał się zostać okpionym i ośmieszonym. Dręczyło go to, ale przebaczyć nie mógł.
Anetka zadrżała, zdawszy sobie sprawę, że Juljan toczy walkę w duszy i że nadzieje jej są podkopane. Wzięła się na własną przynętę miłosną. Włożyła w Juljana całą potęgę miłości, całą zdolność osiągnięcia szczęścia. I omyliła się przez pół. Ale przez pół tylko, gdyż był jej godnym i zasługiwał na miłość. Mimo różnic, mogliby żyć razem, przy pewnym wysiłku wzajemnym, by się zrozumieć i wybaczyć sobie to i owo, nie bez cierpienia, zapewne, ale tak, by się opłaciła trwała spójnia życia. Anetka dobrzeby była mogła oddziałać na Juljana, tchnąć weń siłę, napełnić wiarą w siebie sa-

143