cięży... tem lepiej... jeśli zaś zostanie zwyciężona... ha, to trudno... (ale nie ulegnie napewno)! Nie zrezygnowała z litości, ale jedynie ze słabości, a za pierwszy swój obowiązek przyjęła rozkaz: Nie upadaj na duchu!
Wszystko rozjaśniło jej to prawo pracy, a dawne wierzenia wystawione zostały na próbę, wzniósł się nowy gmach moralności, oparty na tym fundamencie heroizmu, a panowała tu zasada szczerości i siły, nie zaś faryzeizmu i niedołęstwa. Anetka skonfrontowała z tą nową moralnością najtajniejsze wątpliwości swego serca i zadała pytanie:
— Czy miałam prawo posiąść dziecko?
I odparła zaraz:
— Tak, miałam, o ile je zdołam wyżywić i uczynić zeń człowieka. Jeśli mi się to powiedzie, jestem moralna, jeśli nie, to uczyniłam źle. Tak brzmi moralność prawdziwa, reszta jest obłudą.
Ten bezapelacyjny wyrok zdwoił jej siły i zapał do walki...
Tak dumała, biegając od jednej pracy do drugiej, a ruch ten podniecał jej myśli. Czynności codzienne zostały teraz unormowane metodycznie, a marzenia wróciły, ale były to marzenia jasne, określone, wolne od mgieł. Im bardziej skąpo wymierzony miała czas, tem lepiej korzystała z najkrótszych chwil swobody, niby bluszcz czepiający się najdrobniejszych nierówności muru dni powszednich. Anetka patrzyła pod kątem tej nowej moralności na pracę i biedotę, przenikając spojrzeniem nowem kłamstwo życia współczesnego, dotąd nie dostrzegane. Uświadomiła sobie teraz potworną bezpożyteczność dziewięciu dziewiątych tego
życia, zwłaszcza odnośnie do kobiet. Jadły, spały i rodziły.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/164
Ta strona została przepisana.
160