Dziwna to gra krwi. Sprzymierzeńcy podawali sobie ręce ponad głową Anetki, a to uchodziło jej oczom tem łatwiej, że przeniosła sama, z ojca na wnuka, zdolność udawania, talent obłudy. Nie było to proste kłamstwo! Raul Rivière miał dość pogardy dla bliźnich i zbyt był silny na to, by kłamać. Mógł się obnażać i czynił to czasem, miotając słowa okrutne, rwące wszystko w strzępy. Ale szachowała to skłonność do humoru, teatralności i mistyfikacji, zapomocą obłudy moralnej. Marek odziedziczył to bez winy własnej, a w nieświadomą duszę wślizgnęła się złośliwość. W ciele zwierzęcia z kudłami, czy piórami, byłaby spróbowała pazurów i dzioba, w wątłem zewłoku Raula Rivière’a jęła się instynktownie sztuczek dziadka.
Wobec starszych czuwał nad sobą i czytał w nich uważnie, niemal genjalnie. Poznawszy, upodabniał się do nich, chyba, że mu przyszła dla zabawki fantazja drażnienia i oponowania.
Z upodobaniem rozbierał mechanizm tych żywych zabawek, szukał sprężyn, słabizn, macał, próbował i puszczał w ruch. Nic łatwiejszego, są ordynarni i niedomyślni... W pierwszej zaś linji matka.
Zaciekawiała go, czuł w niej zagadkę. Słyszał nieraz przytyki i uwagi w pracowni Sylwji, niewiele z tego rozumiał, ale to go właśnie podniecało. Miał skłonność do zgadywaniai odkryć. W tem wątłem ciałku mieszkał duch czujny i ruchliwy.
Anetka przechodziła katar zimowy, częściej i dłużej przebywała z synem, który ją też śledził, jednocześnie zajęty śpiewaniem, stawaniem na głowie i różnemi rzeczami. Dziecko to jak pajac na sznurku, co obraca się plecami, a w tyle ma oczy. Umie jak kot obracać uszy. Poluje na kilka naraz zajęcy, a nie zgubi
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/171
Ta strona została przepisana.
167