Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/18

Ta strona została przepisana.

czyźnie, czy kobiecie) oraz mnóstwie związanych z tem szczegółów, które nie nużą nigdy kobiety.
Po długim dopiero czasie przypomniała sobie Sylwja, że przyszła besztać, nie zaś śpiewać duet i rzekła:
— Dość szaleństw, Anetko! Czas na wszystko być musi! Roger winien ci małżeństwo i musisz tego zażądać!
Anetka machnęła ręką:
— Nie wracajmyż do tego tematu. Powiedziałam ci przecież, że Roger zaproponował mi małżeństwo, a ja odmówiłam.
— Byłaś nierozsądna, trzeba zmienić zapatrywanie!
— Nie mam wcale ochoty.
— Czemużto? Wszakże go kochałaś i czuję, że go jeszcze kochasz. Cóż zaszło?
Anetka nie odpowiadała, a Sylwja nastawała niedyskretnie poruszając czysto osobiste sprawy. Anetka rzuciła się wreszcie gwałtownie, zaś siostra spojrzała na nią, zdziwiona jej zaciętą twarzą, nachmurzonem czołem i gniewnemi oczyma.
— Cóż ci jest? — spytała.
— Nic! — rzuciła odwracając się gwałtownie.
Sylwja dotknęła rany, o której Anetka pragnęła zapomnieć. Skutkiem dziwnej sprzeczności wewnętrznej, pragnąc dziecka, czuła jednocześnie urazę do człowieka, który je dał, za to mianowicie, iż był świadkiem jej utraty panowania nad sobą i że z tego skorzystał. Ten bunt instynktu był istotnym, choć tajnym (dla niej samej i innych) powodem, że uciekła od Rogera i widzieć go nie chciała. Nienawidziła go właśnie za miłość swoją. Przez lojalizm wyrozumowany, skrywała

14