Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/207

Ta strona została przepisana.

jednym zbyt mało dając, innym zbyt dużo. Anetka zaliczyła się wraz z Odetką do obdarzonych nadmiernie, a syna do pokrzywdzonych. Był jednak szczęśliwy, chociaż biedny!...
Zresztą nie cierpiał niedostatku. Bogactwem serca i żywością myśli dorównywał Odetce (tylko nie mówił o tem), a także żyły w nim namiętności (tylko) gdzieindziej skierowane. Nie ciekawiło go to, co robiły obie kobiety, ale umysł pełniły mu pożądania inne. Bogatszy mózgowo i nie tak zaobsorbowany zmysłami, zbudzonemi późno, poszedł, jak przystało mężczyźnie, w kierunku czynu i władania. Marzył o zdobyczach, któreby się sercu kobiety wydały nikłemi, gdyby je mieć mogła w tym wieku.
Chłopcy pokolenia minionego marzyli o żołnierce, dzikich, piratach, Napoleonie i przygodach morskich. Marzenia Marka stanowiły maszyny latające, automobile i telegraf bez drutu. Wirowała wokół niego myśl świata, szał ruchu wstrząsał planetą, magiczna potęga wynalazcza zmieniała pierwiastki, przestrzeń, czas, wszystko ulatniało się od szybkiego ruchu. Nie liczył się z niczem, a oczywiście też z ludźmi, uznawał tylko wolę nieograniczoną. Marek miał słabe zaledwo wyobrażenie o zasadniczych podstawach wiedzy współczesnej. Czytał, nie rozumiejąc, jakieś pismo przyrodnicze, abonowane przez matkę, i to go pogrążyło od najwcześniejszego dzieciństwa w kąpiel wiedzy. Nie dostrzegała tego Anetka, gdyż nauka jej była systematyczna i nie pochłaniała jej żywcem. Widziała przed sobą figury, cyfry i rozumowała. On zaś marzył o potegach baśniowych. Nie tamowany rozumem, porwać się dał liryzmowi, który wydymał żagle argonautów. Zdobywał się na czyny heroiczne, chciał przebić tunel a

203