Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/214

Ta strona została przepisana.

do Sylwji. Siedziała w kącie w zupełnej prostracji. Nie słyszała niczego, dysząc tylko głośno, jak ranne zwierzę. Robotnice zakrzątnęły się koło dziecka. Anetka umyła zmarłą, ubrała w czystą bieliznę i położyła do łóżka, jak wczoraj... tak niedawno, a tak wiekuiście daleko... Skończywszy, podeszła do Sylwji, wzięła za rękę wiotką i bezwładną i ściskała jej palce, z których uciekło, zda się, życie. Nie śmiała szepnąć słowa pociechy, któreby przebiło mur rozpaczy. Jeno zetknięcie ciał siostrzanych mogło otworzyć bramy współczucia, objęła ją tedy, zaczęła płakać, a łzy płynęły na kark Sylwji. Zaczęły widocznie topić zamróz jej serca, gdyż nie ruszając się jeszcze, Sylwja ściskała zlekka rękę siostry. Niedługo nadszedł mąż, a Anetk wróciła do domu.
Wyjawiła Markowi całą prawdę, o czem zresztą wiedział. Był wzruszony, ale robił minę pewnego siebie. Ale zaledwo otwarł usta, głos mu zadrgał, pobiegł do swego pokoiku i załkał. Czując, jak straszne musi być dlań to pierwsze zetknięcie ze śmiercią, nie poruszała tego tematu, ale wzięła go jak dziecko, na kolana. Rad był dzisiaj temu i ukrył głowę na jej piersi. Gdy się oboje uspokoili i poczuli, że są we dwoje dla obrony, poleciła mu iść spać i zachęciła, by był mężny i nie bał się, chociaż przez część nocy zostanie sam. Zrozumiał i przyrzekł.
Wróciła nocą do tragicznego domostwa, chcąc czuwać nad zmarłą, i zastała Sylwję w innym już stanie. Nie była zrozpaczona i nie szalała, ale mimo to strasznie było patrzyć na nią. Pomieszało jej się w głowie. Zobaczywszy Anetkę, uśmiechnęła się, podeszła i powiedziała:
— Ona śpi.

210