ten mechaniczny był jej silniejszym, widać, nad życie.
Stan jej występował na jaw tylko czasem, naprzykład gdy skroiła źle suknię. Nie zdarzało się to przedtem nigdy. Przerabiała ją bez słowa, kalecząc się tylko nożyczkami. Skłoniona do położenia się, siedziała bezsennie całą noc w łóżku, nie odpowiadając na pytania.
Codziennie, przed otwarciem pracowni, jeździła na cmentarz.
Trwało to dwa tygodnie. Potem znikła pewnego popołudnia, bez względu na jawiące się liczne klientki. Minęła pora kolacji, potem dziesiątą, jedenasta... jej nie było, a Leopold zaczął już przypuszczać, że popełniła samobójstwo. Wróciła jednak około pierwszej w nocy i zasnęła spokojnie. Nie chciała nic powiedzieć. Trzeciego dnia uczyniła to samo. Teraz rozmawiała już i doznała znacznej ulgi, ale nie przyznawała się, gdzie była. Robotnice zaczęły plotkować, a poczciwy Leopold wzruszył ramionami i rzekł Anetce:
— Nie miałbym urazy nawet, gdyby mnie zdradzała... za dużo przeszła, biedaczka... Jeśli ją to może wyrwać z opętania... ha, to niechże będzie!...
Anetka przychwyciła raz siostrę i przedstawiła dyskretnie, ile sprawia niepokoju i budzi obaw swem tajemniczem znikaniem. Zrazu obojętna na to, co mówią ludzie, wzruszona dobrocią męża i ogarnięta chęcią zwierzeń, zabrała Sylwja siostrę do swego pokoju, zamknęła drzwi i siadłszy blisko wyznała szeptem, z oczyma rozbłysłemi, że chodzi co drugi dzień na posiedzenia spirytystyczne, gdzie wtajemniczeni siedzą koło stołu rozmawiając z duchami. W ten sposób rozmawiała z Odetką. Anetka słuchała zdjęta strachem, a Sylwja powtarzała rozczulona odpowiedzi córki, Nie potrzeba jej już było zachęcać do mówienia, z lu-
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/218
Ta strona została przepisana.
214