wiedziała nic. Rut zapłaciła ostentacyjnie, by widziała. Wychodząc, powiedziała Anetka:
— Drogie teraz życie! — i dodała, jakby na usprawiedliwienie, że tak dużo wzięła jaj: — To dla mego malca!
Rut przybrała dumną postawę.
— Ja wzięłam to wszystko dla męża!
Anetka, nie znająca warunków jej życia, spytała: — Czy może chory?
— Nie! Ale bardzo delikatny.
Powiedziała to zarozumiale, jakby chlubiąc się staraniami o jego zdrowie, a znająca jej wrażliwość, Anetka nic nie odparła i o nic nie spytała. Rut, nie dodawszy słowa, zwróciła się w swoją stronę, gdy nagle Anetce przyszło coś na myśl. Przypomniała sobie o rewizji skryptu pewnej cudzoziemki, której to pracy już nie mogła podołać i zaofiarowała ją Rut, która niezwłocznie zaczęła dziękować. Pieniądze były dla niej sprawą główną. Anetka spytała o adres, by móc nadsyłać jej inne jeszcze zamówienia. Rut zawahała się, dała odpowiedź wymijającą, a zniecierpliwiona Anetka rzekła:
— Idzie mi tylko o panią! W każdym razie proszę zapamiętać, że ja mieszkam...
Dała swój adres, Rut uczyniła to samo z przymusem, a Anetka odeszła rozsierdziona, z postanowieniem nie zajmowania się nią dalej.
Ale Rut przyszła do niej w parę tygodni potem. Przepraszała za brak uprzejmości i potrochu zwierzyła się ze swego życia. Pochodząc z bogatego, chłopskiego rodu, zapragnęła zostać nauczycielką w Paryżu i to ją poróżniło z rodzicami, od których doznała przykrości i już nic przyjmować nie chciała. Zarabiała na życie,