Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/242

Ta strona została przepisana.

ale wyczerpywało ją to, zwłaszcza, że myśl miała tępą zapracowywała się straszliwie nad książkami. Musiała raz po raz przerywać, skutkiem uderzenia krwi do głowy. Wkońcu neurastenja nie pozwoliła jej składać egzaminów i musiała szukać lekcyj prywatnych. Ledwo się mogła utrzymać. W dodatku poznała pewnego mężczyznę i wyszła za niego, ale przybył jej jeden jeszcze tylko ciężar. Anetka dowiedziała się tych ostatnich szczegółów od postronnych, a zresztą odgadła je z samych odpowiedzi na swe pytania. Mąż Rut nie miał żadnego zawodu, był „intelektualistą“, „artystą“, „pisarzem“, ale Rut nie umiała powiedzieć, co pisze. Wiersze? Nie miała o poezji lepszego pojęcia, niż pierwsza lepsza mieszczka prowincjonalna, ale imponowało jej to.
Nie spieszyła się pokazywać tego swego skrywanego „artysty“, ale przychodziła teraz do Anetki częściej, za często nawet. Zasypywała ją objawami przyjaźni, kwiatami i przysługami, rzadko należycie obmyślonemi, co Anetkę gniewało wielce. Namiętna kobieta nie zna granic, a Rut była dotąd pozbawioną przyjaciółki i nie zwierzała się nikomu. Raz postanowiwszy kochać Anetkę, zaabsorbowała ją zupełnie, a widząc te wybuchy, Anetka przyznać musiała, że pozycja męża nie jest zbyt łatwą.
Wkońcu ujrzała niespodzianie owego cennego ptaka. Był to człowieczek płytki, przeciętny, o mętnych, niebieskich oczach i wyglądzie cichego pijaka. Mało pewny siebie, a próżny, zaniepokoił się jaki sąd o nim wyda Anetka. Nie kochał wcale żony, ale było mu z nią wygodnie, przeto przybierał miny boleściwe i gorzkie, narzekając na brak zdrowia, zapoznawanie przez świat talentu swego i zawiść współkolegów.

238