Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/243

Ta strona została przepisana.

Anetka przenikała go nawylot, to też przy niej powstrzymywał jeremjady, których słuchała w milczeniu pełnem ironji, ale Rut patrzyła weń z otwartemi ustami, bezkrytyczna i dumna niezmiernie. Anetka uczuła, że trzeba jej zostawić to złudzenie, gdyż koniecznością życia była dla niej owa opieka nad tym człowiekiem. Przypominała sługę zacietrzewioną w kulcie państwa swych. Radaby była kłaść mu się u nóg. Ale od czasu do czasu następowały też starcia i dnia Anetka usłyszała już na schodach wrzaski „poety“, którego biła po twarzy żona.
Jak to przeczuwała Anetka, większą część pieniędzy Rut pochłaniały wybryki absyntowe męża. Nie skarżyła się i oszczędzała, by mógł wydać tom poezyj, ale nie spieszno mu je było pisać. Obliczywszy się pewnego dnia, Rut spostrzegła, że zmarnował trzy czwarte zarobku, to znaczy okradł samego siebie.
Duma jej runęła nagle i przyznała się Anetce do swej nędzy. Nie rzekłaby słowa, gdyby szło o nią, ale od całych lat wyczerpywała siły dla niego wyłącznie (jak mówiła: dla jego sławy), a tymczasem sam ją zniweczył.
Zwierzenia, raz zaczęte, nie ustają, przeto Anetka poznała niebawem wszystkie niemal utrapienia Rut. Co dnia bardziej upadając na zdrowiu, nie miała siły zachowywać milczenia. Nadchodziła śmierć, oczy jej się otwarły, poznała nicość tego człowieka, oraz jego brak przywiązania. W tym okresie stale bywał poza domem, nie znajdując przyjemności w towarzystwie kobiety chorej i gderliwej.

pewnego W dniach ostatnich Rut straciła wszelkie złudzenia, ale powiedziała dumnie, choć całkiem szczerze, że niczego nie żałuje i zaczęłaby zaraz to samo na nowo.

239