Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/293

Ta strona została przepisana.

ku nieznanej nieprzyjaciółce. Nie mogąc jej dostać w pazury, radaby była rozbić samej sobie głowę o mur. Przeprowadziła ściśłe śledztwo z wszystkiemi, prócz Anetki, o której nie pomyślała nawet.
I oto sama Anetka zdradziła się.
Pewnego dnia spostrzegła na ulicy Noemi, która nie widząc jej, szła, spozierając błędnie. Pochyliła się, a piękna jej twarzyczka postarzała od troski. Nie baczyła w tej chwili na siebie i nie dostrzegała niczego wokoło, od długiego szeregu dni opanowana monomanją jednej myśli, którą obracała w mózgu z wściekłym uporem, niby młyńskie koło. Dotknęło to Anetkę. Mogła ją minąć niepostrzeżenie, lub zawrócić, ale w pośpiechu zeszła niezręcznie z trotuaru wpoprzek, a ruch ten, przerywający falę przechodniów, zwrócił uwagę Noemi. Spostrzegła, że Anetka chce jej uniknąć, pochwyciła jej spojrzenie przelotne, poprzez ulicę, i zobaczyła, że odwraca głowę. Doznała nagłego olśnienia... Tak...to ona!
Przystanęła, drżąc, wbijąc paznokcie w dłonie, z zaciśniętemi zębami, najeżona, jak kotka gotująca się do skoku, a oczy jej błysnęły morderczo. Spojrzenie przechodnia przypomniało jej, że znajduje się wśród świata, gdzie obowiązuje kłamstwo i że go na moment opuściła. Uczyniła tedy, co nakazywał, ale o dziesięć kroków dalej wybuchnęła okrutnym śmiechem. Chwyciła nareszcie w pazury wroga...



289