Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/342

Ta strona została przepisana.

preludjum. Serce jej zatonęło w fali nieznanego dotąd, szczęścia. Z imienia jeno było to podobne do biednej radości dnia, lękającej się cierpienia i onej wielkiej radości, będącej też cierpieniem. Anetka słuchała, zamknąwszy oczy. Śpiew ucichł i zapadła pełna oczekiwania cisza. I nagle uleciał z rozdartej duszy dziki krzyk wyzwolenia. Jak diament szkło, przeciął sklepienie niebiosów. Zbolała Anetka, oparta o twardy fotel, na progu nocy cierpienia wydała na świat nową duszę.
Krzyk przebrzmiał, tonąc w przepaściach myśli. Anetka siedziała długo niema, nieruchoma, potem wstała. Bolała ją szyja i członki, ale dusza była wolna.
Popychana siłą nieodporną, podeszła do stołu, nie wiedząc co uczyni. Czuła, że serce jej tak wezbrało, iż nie może go zachować dla samej siebie. Wzięła pióro i targana bezmierną namiętnością, oraz rytmem porywczym i urywanym, przelała na papier całą boleść swoją...

Wziąłaś mnie, wziąłaś, twa mocarna ręka
Dała mi poznać, co ból i co męka...

Zniszczyć mnie chciałaś... choć serce się lęka,
Błogosławiona twa mordercza ręka!

Jak nadgryziony owoc, serce moje...
Choć ranne, wielbi cudne ręce twoje!

Bierzesz mnie poto, by rzucić w udręce.
A ja całuję krwawe twoje ręce!

Pieszcząc mnie, sztylet topisz w mojem łonie.
Wszystko jest dobre, co czynią twe dłonie!


338