szany świat, gdzie mógł zaspokoić namiętności i dać folgę potrzebie pełnej niezawisłości. Wiódł w sposób życie podwójne, a nawet potrójne, ale córka i świat znali jeno część paradną i poświęconą inteteresom.
Anetka weszła z biegiem czasu wyłącznie w atmosferę bogatego mieszczaństwa dość wytwornego, klasę rządzącą dziś, a posiadającą nawet, dzięki wytrwałym zabiegom, coś w rodzaju tradycji. Tradycja jest to jeden z atrybutów władzy, rzecz zapłacona wszystkiem co błyszczy, nawet światłem lampy na biurku, ale boi się rozszerzenia kręgu swego światła, a bardziej jeszcze przestawienia biurka, gdyż najdrobniejsza zmiana mogłaby obalić wszystkie jej pewniki. Anetka lubiła instynktownie światło, szukała go też wszędzie, nawet w studjach uniwersyteckich, uznanych w jej sferze za pretensjonalne, ale światło sal wykładowych i bibljotecznych, jakie ją dochodziło, było zawsze należycie przysłonięte i rozproszone. Nabrała śmiałości myśli abstrakcyjnej, która jednak nie wykluczała, jak u najlepszych nawet koleżanek jej, bojaźliwości w praktyce i zupełnej chaotyczności w sprawach rzeczywistych. Majątek stanowił także przysłonę, kryjącą jej świat prawdziwy i, mimo wszystko, dzielił od wielkiego zrzeszenia społecznego. Sama nie wiedziała, jak silną jest ta przeszkoda, a była to strona odwrotna bogactwa, zagroda przywileju, mur nieprzekraczalny.
Nie na tem zresztą koniec. Anetce, która zdawna pragnęła tego, zbrakło chęci wydostania się na świat rzeczywisty, w chwili, kiedy trzeba to było uczynić. Niechże ją potępią ci, których razi brak logiki. Ludzie, zwłaszcza kobiety, nie są odlani z jednej sztuki, a to tem więcej w okresie przejściowym, kiedy instynkt
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/44
Ta strona została przepisana.
40