Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/45

Ta strona została przepisana.

buntu łączy się z nawyczkami konserwatywnemi, które go paraliżują. Nie sposób nawet duszom najśmielszym odrazu wyzwolić się z przesądów środowiska i potrzeb nabytych. Nadchodzą żale, wątpliwości, nie radby człowiek utracić niczego, a wszystko posiąść. Anetka, przepojona szczerością, potrzebą swobody i odrazą do kłamstwa, nie miała jednak odwagi poświęcić posiadanych korzyści. Nie chciała dać się wyrzucić, doznać klęski, a młoda duma, o nieprzytartych jeszcze rogach, nie dozwalała też szukać schrony w środowisku innem, choćby darzącem ją szacunkiem. Znaczyłoby to w oczach świata, tyle co przegrana, to też wolała zupełną izolację.
Rozumowanie to posiadało, mimo swej przeciętności, dość racji. Ale dana klasa, rozpocząwszy raz walkę ze zbuntowanym członkiem swym, który jej urąga, stwarza blok silny, ściga go, zmusza do ucieczki, a każde zachwianie wykorzystuje dla uzasadnienia wyroku potępienia.
Tak samo czyni „dobra“ natura. Za każdą słabostką, czy śladem nadarzającego się łupu, otacza danego osobnika pajęczą siecią. Niema w tem zresztą żadnej komplikacji, ani chytrości. Dobra natura poluje bez przestanku, każdy jest we właściwej porze myśliwym, lub zwierzyną, a Anetka była właśnie zwierzyną.
Zjawili się też myśliwi. Poprostu przyszedł Marcel Franck.
Zastał ją samą, gdyż dziecko zabrała na codzienną przechadzkę ciotka. Anetka, znużona trochę, została w domu. Nie miała zamiaru nikogo przyjmować, gdy jej atoli podano bilet Francka, uradowana kazała prosić. Wdzięczną mu była, że stanął po jej stronie

41