Ta strona została przepisana.
powziąć decyzję, a nie chciało jej się otrząsnąć ze śpiączki.
Dni jej tedy falowały dalej, jak woda morska czasu odpływu tam i zpowrotem, w wiekuisty rytm oddechu, a radość życia oddalała się coraz bardziej, stąpając na palcach. Nadchodziła z drugiej strony kocim krokiem troska. Nie było jej jeszcze, ale coś nieznanego szepnęło ostrzeżenie: — Cicho... sza... już stoi za drzwiami!
54