uczciwości. Pan Grenu załatwiał przez lat trzydzieści wszystkie sprawy finansowe Rivière’ów, a więc prowadził również interesy ojca Anetki, ale Raul Rivière, ufając całkiem swemu doradcy, nie pominął żadnego aktu, przeglądał dokładnie wszystko i badał każdą pozycję. Ufał mu tedy przy całej ostrożności, a jeśli człowiek z takim węchem, jak Raul ufał komuś, to człowiek ten musiał zasługiwać na to w pełni. Pan Grenu był godnym zaufania, zarówno jako notarjusz, jak i światowiec (przy całej również ostrożności)...
Rola spowiednika świeckiego, jaką odgrywa każdy notarjusz rodziny, wtajemniczyła pana Grenu we wszystkie wybryki Raula i utrapienia pani Rivière. Żonę pocieszał, jak mógł, a mężowi potakiwał z lubością. Jako spowiednik żony cenił jej cnoty, jako spowiednik męża jego występki (to znaczy cnoty galickie) i jak powiadano, wcale się niemi nie gorszył. Pan Grenu, mały, szpakowaty człowieczek, około sześćdziesiątki mający, był z pozoru wątły, ale miał świeżą cerę i wykwint w obejściu wielki. Trochę złośliwy, wymowny, energiczny, był dobrym aktorem i lubił opowiadać. Zaczynał zawsze cicho, jakby z wysiłkiem, jakby ostatnim tchem, gdy jednak zaczęto go z politowania słuchać, rozwijał powoli głos dźwięczny, o klarnetowem brzmieniu, i nie puszczał z rąk instrumentu, dopóki nie odegrał piosenki do końca. Był to notarjusz starego typu, ale go pociągał świat nowy, miał rodzinę, pochodził ze starego mieszczaństwa, a do klienteli swej zaliczał aktorki, hulaków i puszczające się dziewczątka. Mówił ciągle z przesadą, że jest stary, grał nawet z przesadą rolę starca, ale bojąc się, by w to nie uwierzono, usilnie, choć cichaczem, starał się dowieść, że da radę niejednemu z młodych i może go zapędzić w kozi róg.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/66
Ta strona została przepisana.
62