Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/69

Ta strona została przepisana.

talną atmosferę serca z lat ostatnich. Poznawszy, że wszystko na nic, pogodziła się z losem i nie szukała nawet ulgi w wyklinaniu p. Grenu, jak Sylwja, wzywająca na jego głowę pomsty niebiosów. Biedny starzec wpadł w toń, jak i ona, ale Anetka była młoda, umiała pływać i nawet znajdowała w tem pewien urok. Zaciekawiało ją ryzyko, czuła chętkę wystawić na próbę swe siły, dotąd nieczynne. Zrozumiałby ją na pewno ojciec, który w pełni powodzenia nieraz odczuwał zachciankę zburzenia dzieła swego życia, by je odbudować na nowo.
Zaczęła się sposobić do opuszczenia domu, podczas gdy willę w Burgundji sprzedano pospiesznie i na niekorzystnych warunkach. Było pewnikiem teraz, że ogólna kwota, uzyskana ze sprzedaży, pokryje zaledwo długi i koszta, a jeśliby nawet zostało coś, to nie starczy żadną miarą na utrzymanie Anetki i jej bliskich. Trzeba było ograniczyć wydatki, postarać się o bardzo skromne mieszkanie. Zaczęły go szukać obie i Sylwja wyszukała dwa pokoiki na czwartem piętrze domu, w którym sama zajmowała wysoki parter. Były one małe i to od podwórza, ale czyste i zaciszne. Wszystkich mebli dawnych pomieścić tu Anetka nie mogła i postanowiła zatrzymać tylko najpotrzebniejsze, ale ciotka Wiktorja zaczęła płakać rozpaczliwie. Wyjaśniwszy jej, że muszą się zastosować do obecnej sytuacji, poleciła jej dokonać wyboru, a biedna staruszka wybłagiwała jeden sprzęt po drugim. Oparła się temu Anetka stanowczo, sama wybrała, co trzeba, zostawiając jeno kilka sztuk specjalnie drogich ciotce Wiktorji, resztę zaś sprzedała.
Sylwję dziwiła mocno bezwrażliwość siostry, nie wiedziała bowiem, że ją ogarnia melancholja. Ko-

65