Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/104

Ta strona została przepisana.

wiek uczciwy, dobry zawodowiec i niech cię szanuje. Nie jest mi wcale miłą ta myśl, ale pragnę, byś była szczęśliwa. I mówię ci zgóry, że tak się stanie. Droga Sylwjo! Przeżyliśmy z sobą dużo złego i dobrego, pracowaliśmy ciężko, kłócili się czasem, ale byliśmy zawsze dobrymi towarzyszami... nieprawdaż? Często cię drażniłem, nie byłem, wiem dobrze, człowiekiem odpowiednim dla ciebie, ale robiłem, com tylko mógł, a trudno wyleźć z własnej skóry, przecież. Ucałuj Anetkę i Marka. Nie zawsze bylibyśmy dla nich tem, co trzeba. Radbym, byś się zajęła chłopcem potrosze. Nie mamy dzieci. Możnaby go z czasem uczynić wspólnikiem zakładu... Nie mogę dłużej pisać... słabo mi... Cóż zresztą może ci powiedzieć ten papier? Żałuję cię! Ach, Sylwjo. Chciałbym cię wziąć za rękę. Żegnam cię... dowidzenia. Twój wierny mąż myśli o tobie i o was, a myślał będzie nawet zdala, z pod ziemi. Daleko, czy blisko, powiadam sobie, że przecież to jedna i ta sama ziemia i że po niej stąpasz. Zegnam cię, droga żono, kochana, maleńka, śliczna, serce moje. Dzięki za wszystko. Bądź mężna. Bardzo mi smutno umierać... o Boże drogi! align:right
Masz u siebie kwit dla Gribelina na 115 franków, z dnia 11 czerwca 1914 r., której to kwoty nie zapłacił.

Ostatnie wiersze były zamazane, jakby przez łzę, startą palcem.
Jednocześnie przyszło zawiadomienie o śmierci.
Sylwja zrozumiała teraz, że kochała tego, który przez lat dwanaście dzielił z nią życie. Ceniła go, jako uczciwego człowieka i dobrego współpracownika. Żyjąc dzień po dniu z sobą, sprzęgli się tak, że palce zręcznej krawcowej nie mogłyby ich rozplątać. Nie wiedziała też, czy nić zerwana była nim, czy nią samą. Pękł cały motek.
Uświadomiła sobie teraz wszystkie krzywdy, jakie wy-

86