Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/106

Ta strona została przepisana.

atoli, gdy się przebyło przeszło połowę drogi, blędy popełnione są faktem dokonanym. Poszliśmy drogą złą, a za późno już zawracać, gdyż nie zdążylibyśmy...
Zbadała sumiennie minione życie swoje, począwszy od dnia ślubu, przemyślała urodziny dziecka, zerwanie z Anetką, Iwonkę, katastrofę, odnowę życia, dobroć Leopolda, tak zdało się naturalną, że nie wartało tego brać w rachubę, wojnę, kochanków, i wreszcie stanął przed nią obraz tego biedaka, który umierał tam, gdzieś, daleko, samotny, zdradzony... Straszne to było. Instynktownie czepiła się żywych, by przy nich rozgrzać duszę... Anetki i Marka...
Na tym punkcie rozważań zastała ją Marcelinka. Przyszła i złożyła pełne wyznanie, bez żadnych osłonek.
Wieczorem tegoż dnia zaalarmowana opowiadaniem, wybierała się właśnie do liceum, by zasięgnąć wieści, gdy nagle wszedł Marek. Został wydalony.

∗             ∗

WYDARZENIA toczyły się szybko. Pewnej nocy, wracając spiesznie na pensję, natknął się Marek nos w nos na wracającego nadzorcę, który również w karygodny sposób zaniedbał obowiązki swoje. Schwytany na uczynku, odpowiadał zuchwale jak równy równemu. Nauczyciel czuł, że musi uczynić krok stanowczy, a jednocześnie bał się tego spojrzenia, które groziło, że w danym razie obaj poniosą skutki. Miał wyrzuty sumienia, ale poszedł po linji obowiązku, a także miłości własnej. Marka zawezwał dyrektor i wydalił z pensjonatu. Nie raczył rzec słowa na swą obronę, nikogo nie oskarżać. W gruncie uczuł pewien szacunek dla odwagi nadzorcy.
Na jego widok doznała Sylwja silnego wrażenia. Miała przecież odpowiedzialność niemałą. Anetka oddała jej

88