Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/122

Ta strona została przepisana.

Uczyniła wysiłek ostatni:
— Brak ci Paryża? Jedziemy tedy do Paryża!
Spędziła tam z nim ostatnie trzy tygodnie wakacyj, mimo odrazy, jaką ją przejmował powrót.

Od roku już poza Sylwją nie utrzymywała stosunków z nikim, prócz młodą wdową-dziewicą w żałobie, Lydją Murisier, ale listy nadchodziły coraz rzadziej i były coraz bardziej ogólnikowe. Kochały się, a jednak było tak, jakby teraz utykały na przeszkodach, na pewnych słowach,... barjerach serca... i nie chciały pogłębiać tego. Zachowały o sobie serdeczne wspomnienie, miłoby im było pocałować się, nie pragnęły atoli spotkania i wywołanej tem rozmowy szczerszej. Dowiedziawszy się po przybyciu, że Lydja wyjechała na dwa tygodnie, doznała Anetka rozczarowania i ulgi jednocześnie.
Nie to ją atoli najbardziej odstręczało od domu. Była rzecz inna, o której wolała naprzód nie myśleć... A stało się gorzej jeszcze, niż przypuszczała.
Weszła do mieszkania... Wyjeżdżając, zostawiła je dwu zbiegom, Aleksemu i Apolonji, wyłączając tylko swą sypialnię i pokój syna. Oni jednak zajeli wszystko, uważając się teraz za posiadaczy. Anetka wydała im się intruzem i pozwolili jej z łaski zamieszkać pod jednym z nimi dachem. Rozpogodzili się dopiero wówczas, gdy im powiedziała, że przybywa na jakichś dwadzieścia dni tylko. Apolonja miała ponadto ochotę odstąpić jeden tylko pokój, twierdząc, że przez trzy tygodnie matka i syn mogą sypiać razem. Oburzony Marek odzyskał swe prawa, zbrojną ręką wyrzucając ze swego pokoju graty Aleksego. Anetka zastała mieszkanie w stanie opłakanym. Wszędzie nieporządek i brud, naczynia poszczerbione, kuchenne

104