Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/153

Ta strona została przepisana.

— A cóżby pani powiedziała, gdyby mogła widzieć tę tłustą lalkę, tego poczciwego chłopca, dobrego brata, syna, towarzysza (możnaby mu dać bez spowiedzi komunję, on zaś przyjąłby ją bez wahania... nie kłamie... szczery jak złoto), gdyby go pani mogła widzieć, jak ja widziałem w okopach tuż przed szturmem, kiedy igrał z nożem rzeźnickim!
Anetka uczyniła gest odrazy.
— Proszę się uspokoić! Nie zobaczy pani tego. Zamykam okiennice. Wszystko zamknięte. Noc na świecie. A w tym pokoju nas dwoje tylko.
Przestraszona jeszcze powiedziała:
— I on się może śmiać! On jest spokojny?
— Nie pamięta niczego.
— Niepodobieństwo.
— Widziałem innych, którzy, dokonawszy w ciągu dnia rzeczy bez nazwy, spali w nocy jak dzieci. Ni śladu wyrzutów sumienia. Dodajmy, że gotowi byli w godzinę potem całować nieprzyjaciół, pozarzynanych własnoręcznie! Potem zapominali równie prędko o tym wybuchu dobroci, jak poprzednim. Bardzo to trudno uzgodnić, a oni nie mają czasu. Trzeba zachować wszystkie siły na moment bieżący, żyć z godziny na godzinę, kawałkami, naoślep, bez konsekwencji, niby dziwaczna lalka.
— Nieszczęśni!
— Nie żałuj ich pani! Mają się doskonale.
— Siebie w nich żałuję.
— Zawsze ten sam egoizm! Proszę swe ja zachować dla siebie, a im pozostawić własną osobowość.
— Nie, nie mogę uwierzyć, by taką być miała ich natura prawdziwa...
Homo additus naturae... Natura, wydanie nowe, rozszerzone przez społeczeństwo. Wydaje się, jakby

135