wszystkiego co go może zmącić. Serce to nie wyzbyło się głębokiej uczuciowości, ale czuje potrzebę nieodporną spoczynku. Ściska dłoń chorego syna, by mu dać poznać, że wie, co myśli, i prosić jednocześnie o milczenie.
Anetka jest pierwszą osobą, której może się zwierzyć Herman z uczuciem swojem i niepokojem, które go absorbują więcej, niż los bitew.
Anetka dziwuje się:
— Wszakże pani de Mareuil... (czuje pociąg do tej młodej kobiety, trzymającej się na uboczu i uśmiechniętej smutnie).
Herman czyni desperacki gest.
— Ona, mniej jeszcze niż ktokolwiek inny.
Wszakże jest dobra, czysta, wszakże ona kocha szwagierkę swoją. Łączy ich czyste uczucie, którego nie potrzebują wyznawać. Ale dzieli ich świat cały...
— Spójrz pani na nią uważnie! powiada Herman.
— Patrzę. Wygląda jak Matka Boska z Marthuret.
Herman się uśmiecha:
— Ten delikatny ptaszek o zgiętej szyjce i mrugających, słodkich, krótkowzrocznych oczach, który gładzi nóżkę piastowanego na łonie Dzieciątka? Tak, to jej krągłe czoło, subtelny nos, podłużny podbródek, wabny uśmiech młodych oczu i ust misternie rzeźbionych. Ale smutek roztoczył wokoło niej przysłonę. Gdzież jest Dzieciątko? Szuka go, czeka. Jest w niebie. Uleciała tam cała jej miłość. Cóż zostaje dla nas, żyjących na ziemi? Jest cierpliwa, nie żali się i pełni obowiązki swoje. Mimo to, bezwiednie (nie chciałaby nas osmucać) okazuje aż nazbyt wyraźnie, że wszystko na ziemi
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/168
Ta strona została przepisana.
150