Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/197

Ta strona została przepisana.

mocy Marcelego Franka uzyskała pewne przywileje dla młodego Austrjaka. Ze względu na stan zdrowia, zwolniony został z obozu jeńców i zamieszkał w mieście, bez kontroli, pod pozorem studjów, interesujących także sztukę francuską. Zdarzało się to często w ciągu wojny. Jeden Privat — Dozent z Berlina poruszał się całkiem swobodnie, bez żadnej kontroli w jednem z miast środkowej Francji. Sześćdziesięciu internowanych Niemców, dobrze zapisanych, mieszkało w wygodnym pensjonacie w Carnac’u wraz z żonami i kochankami, mogąc swobodnie wędrować po terytorjum stu hektarów. Po przejściu fermentacji pierwszych lat wojny, przywyknięto do jeńców i nawiązali oni stosunki normalne z życiem prowincji. Za cichą ugodą nadzór zelżał znacznie. Skorzystał z tego Franz, a Herman dopatrywał się tu pierwszych etapów oswobodzenia zupełnego.
Pod naciskiem lekarza, rodziny i Anetki przystał na wyjazd. Zwłaszcza Anetka nagliła, by zawczasu przysposobił wszystko na przyjęcie przyjaciela w obczyźnie.
— Anetko! — mówił podejrzliwie. — Nie okłamuj mnie pani! Niechże tu raczej umrę. Czyż wolno nadużywać zaufania konającego, łudząc go obietnicami, których się nie myśli dotrzymać?
— Nikt przyrzec nie może, że mu się powiedzie! — odparła. — Ale przyrzekam, że zaryzykuję dla pana wszystko. Czy pan wierzy?
Uwierzył.
W przeddzień wyjazdu zdał sobie sprawę, że to, co dlań uczyni, będzie zgubą jej samej. Już chce powiedzieć:
— Anetko! Zwalniam panią... Rezygnuję...
Ale namiętność go ponosi... Nie! Nie rezygnuje... jak długo istnieje jakakolwiek możliwość...
Żegnając ją, powiada tylko:
— Przepraszam!

179