zmierzające ku Szwajcarji były przetrząsane u punktu wyjścia i na końcu. Któż zresztą przeprowadzi go z miasta, gdzie jest internowany, do zbawczego pociągu? Kto mu ułatwi przekroczenie granicy? Jedna osoba nie mogła żadną miarą wykonać tego planu. Anetka nie miała nikogo, komuby się zwierzyć śmiała...
Dopomógł jej przypadek. Na wakacje wróciła do Paryża. W mieszkaniu spostrzegła z przykrością, że stłuczono miseczkę z chińskiej porcelany, jedną z niewielu pamiątek dawnego, świetnego urządzenia domu, przy Avenue de Boulogne, gdzie obie siostry święciły miodowe miesiące przyjaźni. Właśnie była u niej Sylwja. Żal jej się zrobiło pięknej czarki, której malowidła błękitne wyczarowywały wizje alpejskich szczytów, oglądanych niegdyś. Sylwja podała siostrze adres zręcznego rzemieślnika, który to skleić umiałby doskonale. Był to właśnie Pitan.
Ruszyła niezwłocznie na poszukiwanie. Mało było nadziei zastania go w domu, co jej zgóry powiedziała Sylwja, bowiem Pitan wędrował nieustannie, a sklepik jego bywał najczęściej zamknięty. Udała się na przedmieście i oto, wyjątkowo zastała Pitana.
Zdziwiła go ta wizyta. Od pierwszej chwili nie wierzył w pretekst, ale ujął troskliwie i delikatnie w palce skorupki cienkie jak płatki kwiatu... Któż przychodzi z tak daleka dla sklejenia czarki? Nie dając poznać co myśli, usadowił Anetkę, sam zaś stojąc przed nią (stojąc był tak wysoki jak ona w pozycji siedzącej), słuchał i patrzył swemi dobremi, aksamitnemi oczyma. Człowiek ten, w którego życiu kobieta nie zajmowała wcale miejsca, nie czuł zakłopotania rozmawiając z kobietami. Kobiety, nawet pozbawione skrupułów, odczuwały pociąg do tego, co w nim było dziecięce i instyktowne. Czytał w nich, jak w otwartej księdze, nie dziwiąc się zgoła ich chytrostkom
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/199
Ta strona została przepisana.
181