Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Jęli roztrząsać projekt, a Pitan przywłaszczył sobie lwią cząstkę akcji. Ułożyli, że on nawiąże bezpośredni kontakt z młodym więźniem. W danym momencie przyprowadzi go z miasta i odda w ręce Anetki do pociągu genewskiego. Przez swych przyjaciół, miał też załatwić przejście granicy. Trzeba było atoli naprzód zbadać teren, bez pośpiechu. W najbliższych tygodniach miał obmyśleć pretekst do zwiedzenia obozu jeńców, wówczas pozna się z Franzem i położy podwaliny sprawy. Pitan ciągle mówił o rozsądku, ale płonął cały. Ryzyko było ogromne. W razie niepowodzenia zbrodnia szpiegostwa i zdrady Stanu, pewna! Sąd doraźny i koniec. Ale o tem nie pomyślał nawet... to znaczy nie liczył się z tem wcale, choć wiedział dobrze. (Któż wie, czy go to nawet nie pociągało. Jak wiemy Pitan miał gust, zostać zjedzonym“.) Podbiła go strona chimeryczna projektu. Zaperzył się, spuścił głowę, oczy mu rozbłysły, jak na arenie... nagle umilkł, roześmiał się i rzekł:
— Pani Rivière! Jesteśmy oboje dokładnie tak samo szaleni. Dziś, gdy wszystko jest pogruchotane, ja się wysilam na to, by kleić porcelanę, pani zaś chce kleić kawałki przyjaźni... To śmiechu warte! A więc, śmiejmy się razem! Kum Colas powiedział, wszakże:
— Im głupszym jest się w dobrej kompanji, tem się jest mędrszym...
Któż wie? Może się pokaże później, że myśmy właśnie byli mądrzy!...

∗             ∗

ZARAZ nazajutrz rozpoczął Pitan robotę podziemną. Rzemiosło nauczyło go cierpliwości i miarkowania ruchów. Stawiał przeto krok za krokiem. Minęło całe lato. Gdy Anetka wróciła z Paryża na swe stanowisko,

185