Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/207

Ta strona została przepisana.

to narówni z panią de Seigy-Chavannes i Trottée. W dniu obchodu przyłączyła się wprost bezwiednie do fali płynącej na cmentarz.
Tuż przed bramą spotkała utykającą Guillemette i podała jej ramię. Weszły razem. Groby tonęły w kwiatach, a ścieżki były świeżo wygracowane. W samym kącie, pod rozwalonym murem, pośród chwastów były kopczyki mogilne, z drewnianemi krzyżami, bez wieńców. Leżeli tam potępieni, nieprzyjaciele zmarli w szpitalu. Będąc chrześcijanami, uzyskali dostęp do Doliny Józafata, ale odgrodzono ich, uprzedzając Sąd Ostateczny, który oddzieli oves ab haedis.
Stara Guillemette nie miała zgóry zarezerwowanego miejsca w raju. Powiedziała Anetce:
— Mam tam jednego z mych chłopców. Był bardzo grzeczny. Miał jasne włosy i okulary. Gdym gotowała, ciągnął mi wodę ze studni. Opowiadał o swym ojcu i narzeczonej. Chcę z nim troszkę porozmawiać.
Anetka zaprowadziła ją. Staruszce trudno było odcyfrować nazwiska na krzyżach. Anetka pomogła. Wkońcu odnalazły poszukiwanego, a Guillemette rzekła:
— Jesteś tu, biedaku! Nie miałeś szczęścia, chłopcze!... Ale wszystko jedno tu, czy tam!... Widzisz, starowina nie zapomniała o tobie... Coprawda, nie przyszło jej na myśl, by ci przynieść kwiatek!... Ale zato zmówię za twą duszę paciorek.
Anetka pomogła jej uklęknąć. Nagość tych grobów przejęła ją dreszczem. Wróciła do bramy, kupiła pęk kwiatów i nie zastanawiając się, jakie wrażenie wywołać może u zebranych na cmentarzu, podeszła do zapomnianych zmarłych, rozrzucając kwiaty po grobach. Staruszka dokończyła spokojnie pacierza, potem zaś Anetka podała jej ramię i zawróciły.

189