fesorki. Nie odpowiedziała nic i odeszła. Była znużona bardzo.
Zresztą wybiła godzina czynu. Trzeba było mieć wolne ręce.
∗ ∗
∗ |
PITAN był gotów. Przysposobił wszystko. Na miejscu zbadał wszystkie szczegóły. Podjął się zabrać Franza z obozu, przyprowadzić do pociągu, skąd go Anetka miała odwieźć do ostatniej stacji przed francuską komorą celną. Tam zjawi się przyjaciel Pitana, zabierze ptaszka i bocznemi drogami wyprowadzi go za granicę. Stała tam gospoda dziwnym trafem w połowie na jednem, a w połowie na drugiem terytorjum. Jedne drzwi wychodziły na Francję, drugie na Szwajcarję. Niczem było przejść. Najtrudniejszą cząstkę zadania podjął sam Pitan. Anetka była oszczędzona, ale to co jej przypadło, obfitowało także w niebezpieczeństwa. Miała kupić w Paryżu dwa bilety do Szwajcarji. Aby je dostać, musiała zdobyć dwa paszporty urzędowo opieczętowane z podaniem stacji i daty. Pitan twierdził, że dostarczy jednego z rysopisem Franza, ale nie doszedł jej rąk, niewiadomo czemu. Czas mijał. Zbliżał się dzień wyznaczony. Anetka postanowiła zdobyć dwa paszporty, jeden na swoje, drugi na imię syna. Było to szaleństwo, Marek był dużo młodszy i zgoła do Franza niepodobny. Ale z braku czasu zaryzykowała wszystko na jedną kartę! Chciała zresztą użyć paszportów tylko w celu uzyskania biletów.
Dostała je z łatwością przy pomocy Franka, podczas gdy inni, mający dużo więcej od niej racji dla odbycia tej podróży, czekali tygodniami, molestowali i wkońcu odmówiono im. Cuda regulaminów! Stanowią one zawadę