Wydało mu się, że cały rozwój ludzkości to coś przelotnego, coś co zawdzięcza swe istnienie potężnemu rzutowi, czy przypadkowi zgoła wyjątkowemu. Sądził, że jest to jakaś nagła, a genjalna „warjacja“, anormalna zgoła (dwa niemal identyczne słowa), która nastałe się nie utrzyma. Wszystkie zdobycze genjuszu, cały postęp ludzkości, to laur krwawy zwycięstw pyrrhusowych. Teraz nadchodzi koniec epopei, linja zstępna dobiega kresu i tytan runie w otchłań, wyczerpany wysiłkiem prześcignięcia samego siebie. Podobnie stało się z Rolfem, psem z Mannheimu, który posiadł zdolność myślenia jak człowiek, a w dwa lata później stoczył się, wymiotując krwią, w nicość. Nietylko człowiek próbuje tej rzeczy, ale i cała przyroda. Wszędzie napotykamy zarysy niesłychanego wzlotu istot, usiłujących wyrwać się z grobu potęg ciemności. Każda spina się wzwyż rozpacznie, krwawiąc wyskoki muru, ale w pewnej chwili, prędzej, czy później traci siły i spada w głąb potwornej czeluści, spozierającej szklannemi oczyma... Potwór ten czyha na obu progach, snu, który się poczyna i snu, który się kończy...
— Któż wie? — powiedziała. — Czy sen chaotyczny
życia kończy się?
— Nie masz go pani dość?
— Noc długa. Zasypiam na nowo. Czekam dnia.
— A jeśli nie nadejdzie?
— Będę marzyła wiecznie.
Herman zbyt daleki był wszelakiej wiary, by dyskutować. Rozpad własnego organizmu tłumaczył mu najlepiej tę wizję fatalną, a gorzką. Niczemu nie przeczył i nic nie twierdził. Wszystkie szaleństwa, miotające masami ludzkiemi, jak religja, czy ojczyzna, oraz wszystkie walki, w których się wyczerpują, są to odgłosy kroków przeznaczenia. Byt pełni się zniweczeniem, a celem ostatecznym ludzkiego wysiłku jest... nicość...
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/234
Ta strona została przepisana.
216