Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/238

Ta strona została przepisana.

ANETKA nie miała czasu na ból własny, bowiem rozpacz Franza zagarnęła ją w zupełności. Chłopak szalał. Trzeba było poświęcić mu się, lub uciekać. Uległa współczuciu.
Objawy cierpienia, pozbawione wszelkich granic, stały się kłopotliwe dla otoczenia. Franz nie baczył zgoła na wyraz swego bólu, jak przystało dobrze wychowanem żałobnikowi. Rozpaczał, jak dziecko, jak kochanek. Nie chciał odstąpić od zwłok przyjaciela, a miłość jego i ból przemawiały głośno, tak że rodzina Hermana była zgorszoną. Chcąc położyć kres tej przesadzie, a także uniknąć gadania ludzkiego, usunięto go z domu i oddano pod straż Anetki, podczas obrzędu żałobnego, odprawionego w miejscowym kościołku. Potem ciało, zamknięte w wagonie kolejowym, ruszyło w rodzinne strony.
Wyjechali Chavannowie żywi, wraz ze zmarłym i zagasła światłość rodu. Był to jakby pochód z czasów dawnych, kiedy za trumną niesiono herby i pochodnię, zwróconą ku ziemi. Anetkę pożegnano krótko i węzłowato. Siostra Hermana, pani de Seigy-Chavannes uczyniła szczery wysiłek wyrażenia podzięki za troskliwość jej i poświęcenie i mimo skrytej niechęci, pocałowała ją. W ten sposób został spłacony cały dług.
Matka, pani de Chavannes, zwilżyła łzami policzki Anetki i nazwała ją „córką.“ Ale stało się to pokryjomu. Radaby była pokochać ją, mimo dziwacznych myśli. Gotowa poza religją tolerować wszystko, co jej zresztą było obojętne, czuła się jednak słabą... nad wszystko ceniła spokój! Nie należało czynić nic, co naruszało spokój domu... Powiedziano sobie: — Do widzenia! — a obie strony wiedziały doskonale, że się nie zobaczą nigdy.
Podczas tych dwu ceremonij, nabożeństwa i odjazdu, Anetka siedziała zamknięta wraz z Franzem. Brała

220