nie jest, jak Franz ekspansywny, kochający!... Mimo różnic wieku porównywała ich często z sobą, bowiem chciała Franza uważać za jedno z dzieci swoich, tem uzasadniając nawet tak gorliwe zajęcie się nim. Ale wymówka była naciągnięta, a Anetka okpiwała samą siebie.
Instynkt zbawienny, spóźniony zresztą niestety, kazał jej ponieść karę za myśl o bólu rozłąki. Ale demon serca niewieściego umiał sobie znaleźć, jak zawsze, zadośćuczynienie. Podszepnął jej, że zostając, będzie sobie wyrzucała, iż nie jedzie, a po wyjeździe będzie ją trapiło, że nie została. Ten dylemat pozwalał na niepewność i dawał możliwość czynienia co wypadnie.
Franz ujął sprawę znacznie prościej. Na wieść o zamiarze wyjazdu jął krzyczeć wielkim głosem, nie uznając, poza sobą, żadnych innych obowiązków. Czuł się obrażonym. Anetka była dlań koniecznością, szalał też z obawy, że ją może utracić. Nie urażona zgoła tem wymaganiem serca, czuła, że jej to nawet pochlebia, i broniła się słabo, odkładając z dnia na dzień decyzję.
Franz krył przed nią chytrze dzienniki, a Anetka zapominała pytać o nie. Dnia 8-go i 11-go marca spustoszyły Paryż dwa nowe rajdy aeroplanów. Wiedział o tem Franz, ale przemilczał. Granica francusko-szwajcarska zamknięta była przez pierwszą połowę marca, więc użył tego za pretekst braku wieści. Winą Anetki było, że nie badała sprawy ściślej. Dnia 22-go marca spadły na nią dwa ciosy. Wywieszka któregoś z dzienników miejscowych zawiadomiła ją o wysadzeniu w powietrze Courtille i ataku niemieckim na Paryż, a jednocześnie nadszedł list od Sylwji, pisany przed dziesięciu jeszcze dniami, donoszący o aresztowaniu Pitana.
Anetka skamieniała. Pewna była odrazu, że Pitan padł ofiarą zainscenizowanej przez nią ucieczki. W obec-
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/244
Ta strona została przepisana.