kiedy weszła do jego pokoju w kostjumie podróżnym (siedział ponury w kącie) i pochyliła się, by go pocałować w czoło, podniósł głowę tak szybko, że uderzył Anetkę w usta i rozciął jej wargę. Uczuła ból później dopiero, on zaś, oczywiście, nie zauważył niczego. Całował ją po rękach, powtarzając żałośliwie:
— Aennchen! Aennchen! Wróć prędko!
Pogładziła go po głowie, przyrzekając:
— Tak, tak... wrócę...
Wreszcie zdecydował się wstać, wziął jej pakunki i poszli razem. Anetka mówiła ciągle, od domu aż do dworca, by go zająć. Dawała mu różne praktyczne rady, on zaś słuchał tylko głosu. Pomógł jej wsiąść do wagonu i zajął miejsce obok, milcząc ciągle i nie patrząc na nią. Bała się, że da się zaskoczyć odejściem pociągu i pojedzie z nią. Ale pięć minut przedtem wstał porywczo i bez słowa pożegnania odszedł, w obawie, że nie zdoła opanować wzruszenia.
Wychylona przez okno, widziała, jak się oddala szybkim krokiem. Śledziła go spojrzeniem. Ale nie obrócił się wcale. Anetka spostrzegła teraz dopiero, że siedzi sama w przedziale pociągu nieruchomego i pustego niemal. Zaczęła ją piec warga. Oblizała krew...
∗ ∗
∗ |
NA granicy zajęło ją to, co miała bezpośrednio przed sobą... czerwona łuna wojny i niebezpieczny obowiązek, na którego spotkanie szła właśnie. Czyżby już śledzono ją? Może będzie uwięziona gdy tylko stanie na ziemi francuskiej? Przebiegły list Sylwji nie zawierał szczegółów, była w nim groza, lub nie było nic, zależnie od tego, co się czytało pomiędzy wierszami. Ale rewizja