Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/268

Ta strona została przepisana.

— Czy dobrze czynię, wstępując do klasztoru?
— To najlepsze jeszcze.
— Czyż nie potępia pani, że się kryję, miast działać, jak pani?
— To jest także działanie. Każdy działa na swój sposób! Nie potępiam wcale modlitwy. Dobrze jest, jeśli niektóre dusze podsycają święty znicz kontemplacji bożej, która utrzymuje komunikację pomiędzy nami a wiecznością przez falę krwi ofiarniczej. Módl się, córko moja, za nas działających, a my działać będziemy za ciebie! Jesteśmy, być może, ślepcami z ewangelji, a ty jesteś paralitykiem
Pełna wdzięczności Urszula pochyliła się do rąk Anetki, chcąc je ucałować. Anetka objęła ją i uściskały się serdecznie. Potem odprowadziła dziewczynę do drzwi. Stojąc w progu westchnęła odchodząca:
— Ach, czemuż pani nie jest wierzącą chrześcijanką?
Po chwili dodała:
— Jest pani nią... tak, tak!
— Nie zdaje mi się! — odparła z uśmiechem.
Oczy Urszuli rozbłysły i rzekła:
— Bóg wybiera ludzi wedle woli swojej, nie pytając wcale czy chcą, czy nie!

∗             ∗

ANETKA nie dostała dotąd wcale listu od Franza. Martwiło ją to, ale nie sprawiało wcale bólu. Znając go, wiedziała, że się dąsa i chce ja ukarać. Milczenie było najlepszą bronią zemsty i sposobem skłonienia do powrotu. Anetkę bawiła ta taktyka i (chytrość za chytrość) udawała, że tego nie spostrzega. Pisywała co tydzień spokojnie, życzliwie, mile, nie modyfikując wcale powziętych planów podróży. Radaby go była zobaczyć,

250