Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/343

Ta strona została przepisana.

zmiotła grypa, panująca epidemicanie w szpitalu Artois, gdzie pielęgnowała rannych pod krzyżowym ogniem dwu armij. Zdawna już czekała tej chwili odejścia do narzeczonego. Niestety, nie posiadła wiary jego w tej mierze, jak chciała, ale wiara, nie jest to, jak ludzie sądzą, prosta rzecz woli. Wola otwiera bramę przedsionka duszy, ale zatrzymuje się przed samem wejściem do niej. A to jest rzecz najważniejsza, o ile idzie o dusze mające wartość. Boże wielki! Gdybyż to można przynajmniej być pewnym piekła, gdzie ogień wieczysty połączyłby z ukochanym! Tak, czy owak, została już wyzwolona... Czy było to wyzwoleniem dla wątłego kwiatu tego ciała, pochłoniętego przez ziemię, która z niego wywiedzie kwiat nowy, nowy łup dla paszczy śmierci?
Potem wrócił Hektor Cailleux, okryty chwałą, ranny, bez nosa i szczęki. (Państwo dało mu szczękę inną, patentowaną, z gwarancją dwu, czy trzechletniej trwałości w razie ostrożnego obchodzenia się z nią). Ręce mu drżały, nogi chwiały się pod nim jak pod dzieckiem stawiającem pierwsze kroki. Posiadł order. Matka objęła go litośnem, dobrem spojrzeniem, szczęśliwa, mimo wszystko, i dumna. Oparty o matkę odbywał, kulejąc, wraz z nią zwyczajne przechadzki. Ledwo im starczyło na życie. Ale przy cierpliwości zawsze jakoś da się związać koniec z końcem. Pani Cailleux uznawała, że wyszli nienajgorzej.
Jozefin Chapier, zostawszy inspektorem lojalności na tyłach, poświęcił swe cenne zdrowie i rozum tej honorowej służbie. Wadą renegatów jest przesada. Nadęty misją polowania na niedawnych towarzyszy, oraz wiarą pacyfistyczną, która była ongiś jego wiarą, jął wkońcu głosić, że jest prześladowany. Ci, których ścigał, gardzili nim i odwracali się, przeto wykrzykiwał, że w jego osobie jest znieważana ojczyzna. Stał się niebezpiecznym dla

325