Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/358

Ta strona została przepisana.

jej, ale nie był pewny swych sił, ni wiary. Słucha wzrasków i śmiechów rozpasanego tłumu. Wie, że go to przejście nie minie... że będzie służył... Ale kilka lat zyskanych w jego wieku, to cały świat! Rozkoszuje się odpoczynkiem i życiem przyszłem. Marzy...
Sylwja spogląda na rozmarzonych. Nie myśli o przeszłości, ni jutrze. Chwila jest słodka, a radość pełna. Wszyscy troje mieli niebezpieczną przeprawę, teraz wiosła porzucone falują wzdłuż łodzi, śpiącej na ścichłem morzu. I ona zaczyna marzyć. Co za piękny wieczór.
Dom okryty żałobą, milczy, w dziwnym kontraście z kiermaszem rozhasanego miasta.
Na drugiem piętrze, profesor Girard, zakamieniały w żalu, stroi sztandarami okna. Nastał teraz kres nieubłagany, pustynne jego życie utraciło cel wszelki. Może się skończyć.
Na trzeciem piętrze, u Bernardinów, okiennice zamknięte, córki z ojcem są w kościele, w mrocznej kaplicy, a matka, leżąc w łóżku, gaśnie zwolna. Przyszła choroba, wywołana udręką. Rozmodlony Bernardin nie wie, że w tem wątłem ciele, które się już nie broni, buja rak.
Winiarnia w parterze pełna. Ale u kantoru nie widać Numy. Patron zamknął się w komorze od tyłu. Sam jest, pije, a łzy kapią mu do wina.
Anetka słyszy, jak harmonijnie łączą się z sobą żałoba i ból zniszczonego życia, ze ślepem rozpęta, niem mrowiska. Wszyscy ci ludzie i ona sama są łupem Złudzenia. Toną w tej otchłani, z czerwoną czapką matadora na głowie. Jednym przedstawia się to w postaci sztandaru, świętego zapału dla ojczyzny. Innym błyska meteor wiary w braterstwo ludów, lub miłość... A syn jej, który twierdzi, że nic go oszukać nie zdoła i gardzi „złudzeniem słów“, trwa w największem

340