Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/359

Ta strona została przepisana.

może złudzeniu, będąc gotów poświęcić ją i siebie chimerze szczerości, wbrew całemu światu. Owa żądza prawdy, to złudzenie największe! Wszyscy upajają się dymem własnym... marzą!...
W tej chwili dostrzegła, podobne do nagle wybłysłej chmurki tęczowego oparu, marzenie powszechne, w którem jest zatopiona. Podnosi na chwilę głowę nad zwierciadło wody. Strząsa z siebie splot natrętny i mocarny... Zaliż się zbudzi?... Przez sekundę, jawa trzepocze skrzydłami w toni snu. Promień słońca wpada szczeliną rozwartą w osiedla świadomości.
Ale czuje na twarzy ciepło policzka... to owoc jej ciała... syn trzyma ją w ramionach, niewoli ją miłość, cierpienie, przewidywane troski, los co czyha w przyszłości, więzi...
— (Wiem... wiem...)
Wspomina Mater Dolorosa...
— (Nie uciekam. Jestem zpowrotem)!
Oczy jej przenoszą się na syna, na ten sen umiłowany. Pociągają ją spojrzenia żywych. Uśmiecha się i opada na nowo...
Warte nur...
Niedługo zbudzimy się wszyscy.

20-go maja 1926.

(Koniec trzeciej księgi dzieła Dusza Zaczarowana.“)