Stojąc na wozie swoim patrzy i poznaje.
— A więc to jest tak...
Podobnie, jak mówią Indje:
— A tem jesteś ty samo, o dziecię moje.
Cyrk świata wypełniła dusza — najeźdźczyni. Rozpoznaje się w niej... Ja, to dusza rozpętana. Ja, to owe siły skryte, owe nagie demony, poświęcenia, okrucieństwa, zachwyty i gwałty... Jam jest tem co potęgi złowieszcze, a święte, które występują z otchłani...
Wszystko co jest w innych, jest we mnie. Kryłam się. Odkrywam się. Byłam dotąd cieniem tego jeno czem jestem. Dotąd przeżywałam jeno sen dni płynących, a rzeczywistość była cofnięta wstecz. Ale oto rzeczywistość! Świat w ogniu w wojny. To ja...
Jakże wyrazić zrozumiałemi słowy to co rozdyma, co wprawia w kipiączkę, niby kadź winnego zacieru milczenie i marzenie tej duszy bachantki? Wrzenie rośnie, ona to widzi, wchłania w siebie... a przytem ów zawrotny spokój... Rozgrywa się dramat straszliwy, ona jest jedną z aktorek. Nie nadszedł jeszcze atoli moment wstąpienia na scenę. Jest gotowa, ale nie ogarnięta jeszcze i może jeno patrzeć na strumień akcji. Wchłania ten moment jedyny. Pochylona nad falą śledzi ją spojrzeniem, trzyma się atoli brzegu, czekając słowa, które jej powie:
— Teraz kolej na ciebie! Skacz w nurt!
∗ ∗
∗ |
POTOK huczy i wzbiera. Wszystkie zapory zniesione. To powódź... klęska, rzezie, miasta płoną. W ciągu dwu tygodni ludzkość Zachodu zapadła w przepaść minionych wieków piętnastu. I oto, jak w czasach