Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/44

Ta strona została przepisana.

Dame tłum błaga Dziewicę. A z galerji bazyliki kardynał rzuca w powietrze okrzyk:
— Zwycięstwo!

∗             ∗

I WSZYSTKO się zatrzymuje. Sprężyna pęka. Dusza opada.
Począwszy od października utyka akcja. Minęło niebezpieczeństwo największe. Cierń na długo pozostał w ciele, które ropieje. Trzeba się zorganizować, by żyć w ten sposób całe może lata. Któżby mógł się zdobyć na odwagę spojrzeć tej prawdzie w oczy? Wszyscy okłamują siebie i drugich. Dla podtrzymania zapału używa się środków sztucznych, harapa prasy. Jako przynętę rzuca się wieści o okrucieństwach; (prasa to podchwytuje jako rzecz swoją i snuje w nieskończoność z uniesieniem kanibala). A ogół, niby pijak drzemiący, zrywa się z otępienia i wydaje wrzaski wściekłości.
Cały dom gotuje się w tym sosie cierpienia, irytacji, niecierpliwości i nudy. Wlecze się zima. Chorobliwa fermentacja dusz widnieje w tej ponurej poświacie.

Dwoje zbiegów z Północy, Apolonja i Aleksy Quirey, zostali u Anetki. Przyjęła ich na kilka tygodni, aż do ozdrowienia brata i znalezienia sobie mieszkania, oraz roboty. Ale nie szukali tego wcale. Uważali za rzecz całkiem naturalną, że u niej mieszkają. Nie krępowali się wcale. Nie ich rzeczą było liczyć to, co może wydawać! Uważali się za ofiary, którym dłużną jest cała Francja. Bywało, że Apolonja narzekała na mieszkanie. Ciasno im było w jadalni. Nie posunęła się tak daleko, by żądać pokoju Anetki, ale gdyby go jej dała, powiedziałaby co najwyżej: dziękuję! Marek był w roz-

26