Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/53

Ta strona została przepisana.

ANETKĘ ogarnął niepokój. Utraciła pierwotną pewność siebie. W miarę jak mijały dni i miesiące, zło wzrastało ciągle. Miała mało pracy, a zbyt wiele czasu na myślenie. Wokoło niej grasowało coś potwornego, duch jakiś złowieszczy, który porywał za sobą wszystkich, od prostaków do najbardziej uroczych istot. Wszystko stało się nienormalne, zarówno występek, jak cnota. Egzaltowana miłość, bohaterstwo, strach, wiara, egoizm i cała ofiarność, wszystko było chorobliwe. A choroba ta szerzyła się, nie szczędząc nikogo.
Przejęto ją to tem silniej, że nie upatrywała zła w jakiejś przyczynie przypadkowej, nie przyszło jej nawet na myśl obwiniać czyjąś wolę, przypisywać sprawy intrydze, czynić kogoś odpowiedzialnym. Nie znała tej wojny, ale wiedziała co znaczy wojna. Była zdala od bitew, narad, nie widziała oblicza Bestji, ale czuła na twarzy jej oddech jadowity. Bardziej, niż cokolwiek innego, wojna była dla niej faktem natury... (rozkład jest naturalnym z tegosamego tytułu, co integracja organiczna), ...ale faktem patologicznym, zarazą duszy. Nikt nie zwykł pokazywać chorób swoich, tymczasem tę właśnie chorobę podnoszono, niby sanctissimum, zdobiąc ją nimbem ideału i Boga, jak się zdobi kwieciem i złoconym papierem mięso u rzeźnika. Ni jedna nawet najszczersza myśl nie była wolna od kłamstwa i służalczości wobec tego potworu, który rzucił trąd żrący na wszystkich. Anetka sama odczuwała te symptomy. I ona także gorzała żądzą samobójstwa i ofiary, oraz tego wszystkiego, do czego nie przyznaje się serce i zmysły, a co otacza aureolą rozum kłamliwy. Nocami wydawana była na łup zbrodniczych snów.
Ale Anetka, gdyby szło o nią samą tylko, nie byłaby wcale reagowała na to zatrucie. Stan jej był stanem ogółu. Brała w nim udział, jak w całokształcie nie-

35