Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/71

Ta strona została przepisana.

grymasem, który niby telegram obiega całą klasę. Wyglądają nieruchomo, niewinnie (w obu znaczeniach słowa), ale nogi pod ławkami kręcą się, dają znaki, tłuką w podłogę, ręce gmerają po kieszeniach lub klepią łydki sąsiadów, powieki mrugają, a języki wiją się i wdymają. Nie widząc nic widzą wszystko. Gdy baczność nauczyciela osłabnie na chwilę bodaj, przez całą klasę przebiega wstrząs.
Wszystko to jest chlebem codziennym każdego nauczyciela, a chociaż Anetka jest tu początkującą (dotąd bowiem uczyła tylko prywatnie poszczególne dzieci), od pierwszej chwili czuje się pewną siebie. Ma w krwi instynkt władania. Choćby tonęła w marzeniach, pierwsze drgnienie ostrzega ją przed niebezpieczeństwem i zastaje zbrojną, a podpełzujące ku niej z otwartemi paszczami wilczki i liski, chcące skorzystać z nieuwagi, stają w miejscu porażone błyskiem władczego spojrzenia... Radziby byli poigrać z tą kobietą, którą im dano za pasterza!...
Kobieta zajmuje w umysłach tych małych samców pewne, określone miejsce, w domu, lub sklepie. Tam panuje. Widać jej głowę, czasem też zręczne ręce. Ale gdy wychodzi, interesuje ich dolna głównie część ciała. Ach, jakże węszą!... Przeważnie nie wiedzą nic, niewielu tylko odbyło pierwszą próbę, ale żaden nie chce przyznać się do ignorancji. A co mówią te małe prostaki! Ach, gdyby kobiety wiedziały, co się mówi w tej zgrai młodzieniaszków, o wyobraźni podnieconej wszystkiem, co może pochwycić i czego dotknąć, co się mówi o siostrach, kobietach zamężnych i niezamężnych, metresach, służących, słowem o wszystkiem, co nosi spódnicę, choćby to był klasztorny habit! Jedna tylko matka... i to niezawsze... milczącą ugodą, wolna jest od tego. Gdy zaś zjawi się kobieta samotna, bez opieki męża, syna, czy

53