Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/76

Ta strona została przepisana.

Nic. Same glupstwa! Ödgłosy trabek, petardy, obrazki z Illustration. Jest to widowisko dalekie, które na dłużej, nudzi. Są zblazowani! Bardziej ich interesuje gra w cetno licho. Albo zatargi w klasie. A gdy są starsi sprawy budżetu domowego.
A przecież tam, w okopach mają krewnych. Wielu padło. Zaliż o nich nie myślą?
Tak, ale bez wzruszenia. Raczej chlubią się tem. Są to bohaterowie z drugiej ręki. Dyskutują nad wiadomościami, dochodzącemi z frontu. Nieszczęścia oglądają pod kątem humorystycznym. Boudin opowiadał, wijąc się od śmiechu:
— Wiecie co? Brat mój pisze, że tam, na froncie, wszyscy poprostu toną po uszy w g...
Corveau opowiada jak się zakłuwa Niemców nożami. I pokazuje jak to robić trzeba. Zadźgał prosię.
Opowiadają sobie, robiąc dowcipne miny o skutkach, wybuchu pocisków. Dzwonnice, drzewa, flaki i głowy latają w powietrzu (w ich wyobraźni) niby barbarzyńskie zabawki. Zajmuje ich sama jeno dekoracja. Wyobrażają sobie poszarpane mięso i krew i babrzą się w tem z taką rozkoszą, jak dzieci w odpadkach... Niema atoli mowy o krzyku duszy dobywającym się z pod tego wszystkiego.
Wracający z pola bitwy nie czynią nic, by ich ocucić z omamienia. Starszy brat Corveau przyjechał na urlop. Opowiada tym wyrostkom:
— Miałem dobrego przyjaciela, który ciągnął zyski ze sprzedaży prochu pocisków nie wybuchłych. Nader zręcznie je otwierał. Jak małpa chwytał w ręce, zaledwo ostygłe szrapnele i brał się do dłubania. Powiedziałem mu:
— Bądź ostrożny!
Odparł:
— One mnie już znają dobrze!

58