kiemu. Budować cośkolwiek na separatyzmie lokalnym państewek niemieckich to znaczy budować na gruncie, który stopniowo z pod nóg się usuwa.
Tą samą drogą zjawia się patrjotyzm polski na Śląsku, który od tylu wieków związek polityczny z Polską zerwał, a nawet zaczyna przebłyskiwać na Mazurach pruskich, obcych reszcie narodu zarówno przeszłoścą, jak wyznaniem.
W dawnej Polsce, skutkiem anomalji ustroju społecznego, a w następstwie politycznego, patrjotyzm, który gdzieindziej polegał na wierności monarsze, na przywiązaniu do państwa i przejęciu się ambicjami państwowemi, zwyrodniał, ustępując miejsca nieograniczonemu przywiązaniu do swobód i przywilejów, zdolnemu szukać ich obrony u obcych przeciw własnemu państwu. Pod wpływem świeżych powiewów z Zachodu i świadomości niebezpieczeństwa, grożącego Rzeczypospolitej, coraz wyraźniejszej w światlejszych umysłach, zaczął się on odradzać — gdy państwo upadło.
Upadek Rzplitej i następujący po nim szereg walk o niepodległość stały się źródłem patrjotyzmu porozbiorowego, będącego raczej określeniem stanowiska względem obcych rządów, niż względem własnego społeczeństwa, raczej negacją obcego panowania, niż pozytywną postacią przywiązania do własnego kraju czy narodu. Mieściła się w nim i tęsknota magnata za dawnym przywilejem i dawną anarchją, i poczucie potrzeby wolności osobistej; i aspiracje tych, co pisali na sztandarze: „za naszą i waszą wolność”, a zarazem bole i marzenia tego, który „patrzył na ojczyznę biedną, jak syn na ojca wplecionego w koło”, który kochał cały naród w jego przeszłych i przyszłych pokoleniach i chciał nim „cały świat zadziwić”.
Naturalnym porządkiem rzeczy z tej negacji obcych rządów i ucisku powinien się był wyłonić silny kierunek narodowy. Patrjotyzm, mający treść pozytywną, dążący, niezależnie od wypędzenia najeźdźców i pozbycia się niewoli, do stworzenia czegoś, do podźwignięcia narodu, nietylko dlatego, ze jest on armją do walki o wolność. Objawów tego rodzaju patriotyzmu było niemało, z postępem czasu coraz więcej, ale nie zdołały się one zlać w prąd silny, górujący nad wszelkimi innymi i decydujący o kierunku narodowej polityki Ta pozostała do ostatnich czasów tylko negacją niewoli, tylko walką o wolność, o ile nie usiłowała doprowadzić do pogodzenia się z niewolą. W przeciętnym patrjocie siedział duch szlachcica, który wiedział, że mu odebrano wolność, chciał ją odzyskać i łączył się z innymi dlatego tylko, że tego samego chcieli. Ojczy-
Strona:Roman Dmowski - Myśli nowoczesnego Polaka.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.