lecz znając swą ułomność i bezprzytułek ducha będzie prosił Miłosierdzia Bożego w słowach Modlitwy Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy“. Pokora więc i ciągłe poczucie żywego uczestnictwa Bóstwa w naszem życiu jest koniecznym warunkiem korzystania z wolnej woli człowieka. Jedynie w związku z Bogiem każdy w każdej chwili może odbyć w sobie gruntowną rewolucję, odpowiadającą tajemnicy zmazania grzechu w Sakramencie Pokuty. W tem źródło naczelnego pomysłu kosmogonji Słowackiego, owego prawa następnej, coraz wyższej twórczości — ofiary.
W chrześcijańskim poglądzie na świat nieszczęście bywa nietylko karą za uchybienia nasze własne, lecz może być także doświadczeniem, pokusą i próbą, zsyłaną nam przez Boga („Księgi Hioba“, św. Jan IX, 1—6). Nigdy więc nie jest wykluczona możność wyboru w ustosunkowaniu się naszem do losu, który nas spotyka. Karma wyklucza wolną wolę, chrześcijaństwo na każdem miejscu ją afirmuje.
Pierwsze też teoretyczne ugruntowanie wolności woli znajdujemy dopiero w chrześcijaństwie: w przemądrym pierwszym liście św. Pawła do Koryntjan. Wniosek ostateczny w tej sprawie formułuje autor tak: „Wszystko mi wolno, aleć nie wszystko pożyteczno“ (VII, 12).
W Kościele Zachodnim dogmat o pochodzeniu Ducha św. od Ojca i od Syna symbolizuje współtwórczość człowieka z Bogiem i „wolności jest przeto zakładem“, wedle słów Norwida[1].
Rola dziejowa Kościoła Katolickiego — wedle mesjanistów — nietylko nie została ukończona, lecz w większej mierze należy jeszcze do przyszłości. Do tego wniosku doprowadzała ich świadomość konieczności nowego wybuchu czucia religijnego, któreby odrodziło wyjałowioną ludzkość. Mesjaniści bowiem rozumieją wielką prawdę, powszechnie zlekceważoną, jako nie-realną, — że Bóg
- ↑ Nie wiem, czy i o ile ten związek pomiędzy dogmatem Trójcy Św., a uniwersalistycznym indywidualizmem i indeterminizmem Kościoła Katolickiego zwrócił na siebie uwagę teologów i filozofów, charakterystycznem jest jednak, że wielki akcent na tę stronę dogmatyki Katolickiej kładą: Słowacki, (we fragmentach „Listu do Rembowskiego“, t. X, str. 578), Krasiński (w dziele „O stanowisku Polski z Bożych i ludzkich względów“, t. VII, str. 122), Norwid („O J. Słowackim“, str. 55), wreszcie W. Lutosławski (w rozprawie „Religja w życiu narodowem“, str. 39—40). Znamienne, że i Tołstoj pragnął z dogmatu Św. Trójcy wysnuć „prawo moralne“. („Kritika dogmaticzeskawo bogosłowja“, Genewa, 1896). Nie umiał jednak dać sobie z tem rady (gdyż prawdopodobnie poprzestawał na wschodniej interpretacji tego dogmatu), to też go odrzucał i nazywał wprost „bluźnierczym“, „dla nikogo nie potrzebnym“.